Ten rok powoli dobiega końca. Za nami piękny listopad. Czas kiedy zaczynamy odrobinę zwalniać tempo. Trochę nastrajają nas do tego święta, które w listopadzie obchodzimy – Święto zmarłych i Dzień Niepodległości. Ale ogromne znaczenie ma też pogoda, która z dnia na dzień coraz bardziej przypomina nam o zbliżającej się już zimie.
Pojawił się już pierwszy śnieg, a mrozy które towarzyszą nam od jakiegoś czasu skutecznie odbierają ochotę na wychodzenie z domu. Bardzo lubię ten czas w roku. To dla mnie okres odpoczynku od pędu w jakim żyję, kiedy na dworze jest ciepło i żal siedzieć w domu. Wtedy każdą wolną chwilę aktywnie spędzam na dworze. Teraz mój organizm sam domaga się dłuższego snu, lżejszego wysiłku i wolniejszego tempa.
Dla mnie listopad był bardzo leniwym miesiącem. Poza wykonywaniem obowiązkowych zadań, których pominąć się nie da i nawet mróz za oknem nas nie usprawiedliwi, siedziałam pod kocem, z kubkiem ulubionej herbaty i lekką książką w dłoni, która pozytywnie mnie nastrajała. Poranki były powolne, bo nigdzie nie musiałam się spieszyć. W końcu znalazłam czas na słuchanie muzyki, oglądanie filmów czy spotkania ze znajomymi. To był wspaniały miesiąc!
Poniżej kilka zdjęć z ostatnich tygodni.
Pierwszy dzień listopada rozpoczęłam od porannego biegania.
Kasza jaglana z owocami królowała w tym miesiącu w moim lunchboxie.
A do picia oczywiście sok z kiszonej kapusty – samo zdrowie!
Długi weekend we Wrocławiu…
Takie piękne niebo było kilka dni temu nad moim domem!
Uwielbiam rośliny we wnętrzach. Ostatnio w moim pokoju pojawia się dużo zielonych gałązek, większość prosto z ogrodu (mojego albo moich sąsiadów :))
Spacerów z aparatem ostatnio było znacznie mniej niż wcześniej ale nadrobię w grudniu!
Miłego dnia!